Rozpalił
skręta i zaciągnął się kilka razy, po czym przechylił rękę w
moją stronę, abym mógł go wziąć.
– Nigdy
nie paliłeś? – zapytał, obserwując mnie uważnie. Pokiwałem
przecząco głową, próbując się zaciągnąć, ale średnio mi
to wyszło. Spróbowałem jeszcze raz, po czym go oddałem.
– A
ty? Od dawna palisz? – Wolałem zadać tak proste pytanie na
początek, zanim mój mózg przypomniałby sobie fotografię albo
tatuaż.
– Ogólnie
zacząłem trzy lata temu, ale w sumie nie palę tego aż tak
często. Lubię je nosić przy sobie w razie gdybym potrzebował
się uspokoić czy coś w tym stylu.
– To
cię uspokaja?
– Tak,
właśnie to powiedziałem. – Zaśmiał się.
– Nie
jest zbyt dobre w połączeniu z alkoholem – powiedziałem,
czując, że z powrotem zaczęło robić mi się nie dobrze.
– Tego
akurat nie wiem, ale zaufam ci na słowo.
– Nie
piłeś piwa?
– Nie.
Nie jestem wielkim fanem alkoholu.
– Dlaczego?
– zapytałem od razu, zanim w ogóle zdążyłem przemyśleć czy
w ogóle powinno się pytać o niektóre rzeczy. Mój umysł był
nieco zamglony.
– Ludzie
robią po nim głupie rzeczy – odparł, podając mi kolejny raz
skręta, ale tym razem pokiwałem przecząco głową. Nie chciałem
zwymiotować na jego balkonie. Albo na balkonie jego kuzynki.
– Czemu
mieszkasz ze swoją kuzynką?
Wzruszył
ramionami.
– Mamy
tylko siebie.
Jego
odpowiedzi były niby jakimiś odpowiedziami, ale miałem wrażenie,
że to tylko jakieś półsłowa, którymi próbuje mnie zbyć i
właściwie to mnie denerwowało. Zanim jednak zdążyłem cokolwiek
powiedzieć on już wstawał z koca, na którym siedzieliśmy przez
ostatnich parę minut i dopiero kiedy to zrobił zdałem sobie sprawę
z tego jak blisko niego byłem. Od razu mroźne powietrze owiało
moje ramię, które wcześniej przylegało do niego.
Podał
mi rękę, więc złapałem się jej i wstałem, przez co po raz
kolejny tego dnia, byłem zbyt blisko jego twarzy. Nie wiem dlaczego
od razu się nie odsunąłem, ani dlaczego on tego nie zrobił. Po
prostu stałem tam, nadal trzymając jego rękę i gapiłem się w
jego oczy. Wtedy, przez światło, które dobiegało z okna za mną,
zauważyłem, że jego oczy są zielone, ale miejscami mają
jasnobrązowe punkciki. Śmierdział marihuaną, ale nie
przeszkadzało mi to. Powoli pojawiający się na jego twarzy
uśmiech, przywołał mnie do porządku. Puściłem jego dłoń i
odsunąłem się, odwracając wzrok od jego twarzy.
Tak
jak zapowiadał, o dwudziestej trzeciej przyszła jego kuzynka.
Przywitała się z nami, ku zadowoleniu Huberta, który zdecydowanie
był nią zauroczony, po czym poszła do drugiego pokoju.
Kontynuowaliśmy nasz turniej, uzupełniając tabelkę o dodatkowe
punkty dla zwycięzców. Ostatni mecz, który miał rozstrzygnąć
nasze spotkanie miał rozegrać się między Leonem, a mną, ale
niestety zasnąłem, zanim nastąpiła moja kolej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz