Przez
kolejne tygodnie współpraca z Leonem stała się dla mnie nie tylko
dobrą zabawą, ale też wyzwaniem. Dzięki temu, że on tak dobrze
radził sobie z językiem obcym, spędzałem nad jego nauką dwa razy
więcej czasu, aby mu dorównać. Byliśmy na etapie witania się ze
sobą na korytarzu i choć bardzo chciałem go zapytać, dlaczego
poprawia zajęcia to jeszcze wtedy się na to nie zebrałem.
Obawiałem się tego, że poczuje się urażony i nasza wspólna
praca legnie w gruzach, kiedy poprosi o przeniesienie go do kogoś
innego. Nie chciałem pracować z kimś, kto nie potrafił złożyć
prostego zdania. Dlatego czekałem na odpowiedni moment.
– Wyluzuj,
cała ławka się trzęsie – powiedział Leon, wskazując na moją
nogę, która nerwowo poruszała się w dół i w górę,
sprawiając, że cały się trząsłem.
– Przepraszam
– odparłem tylko, przeczesując włosy dłonią.
– Wszystko
dobrze?
– Tak
– odpowiedziałem od razu, czując niemałe zaskoczenie. Nie
byliśmy na etapie zwykłej rozmowy, a co mówić o rozmowie o
naszym życiu poza murami uniwersytetu. – Po prostu moja
dziewczyna ma jutro urodziny i byłem zbyt zajęty przez cały
tydzień, żeby cokolwiek przygotować, a teraz nie mam pojęcia co
zrobić.
Wzruszył
ramionami.
– Ugotuj
jej coś. Dziewczyny kochają tego typu gówno. – Wgapiałem się
w niego przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad jego
słowami. To nie był głupi pomysł. Amanda może nie była typową
dziewczyną, ale jaka dziewczyna nie lubi romantycznego gestu. –
Co? Nie umiesz gotować?
Wtedy
to do mnie dotarło. Faktycznie nie potrafiłem. Cóż, mój nowy
plan poległ o wiele szybciej niż powstał.
– Właściwie
to nie, więc to nie wypali. Ostatnim razem kiedy próbowałem
zrobić jajecznicę to moja mama straciła patelnie, bo nie dało
się domyć węgla, który na niej został,
Parsknął
śmiechem na moją krótką opowieść. Miło, że uznał jedną z
moich życiowych porażek za zabawną. Przynajmniej jeden z nas miał
dobry humor.
– Jeszcze
jakieś pomysły? Przyjmę wszystko – powiedziałem, licząc na
to, że naprawdę może mi pomóc.
– Właściwie
to nic jutro nie robię – odpowiedział. Nie miałem pojęcia co
to miało znaczyć, ani tym bardziej co powinienem odpowiedzieć,
więc po prostu gapiłem się na niego ze zmarszczonymi brwiami.
Przewrócił oczami. – Ugotuję wam coś. Zapisz mi swój adres,
będę u ciebie o czwartej, zaproś ją na szóstą.
Po
tym po prostu zabrał się za zadanie, które aktualnie mieliśmy
zrobić i do końca zajęć nie odezwał się do mnie ani słowem.
Również nic nie mówiłem. Zbyt bardzo obawiałem się tego, że
jeśli tylko otworzę usta zrobi się o wiele bardziej niezręcznie
niż było, kiedy powiedział, że będzie gotował. W mojej kuchni.
Następnego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz