sobota, 13 kwietnia 2019

trzy


Przez kolejne tygodnie współpraca z Leonem stała się dla mnie nie tylko dobrą zabawą, ale też wyzwaniem. Dzięki temu, że on tak dobrze radził sobie z językiem obcym, spędzałem nad jego nauką dwa razy więcej czasu, aby mu dorównać. Byliśmy na etapie witania się ze sobą na korytarzu i choć bardzo chciałem go zapytać, dlaczego poprawia zajęcia to jeszcze wtedy się na to nie zebrałem. Obawiałem się tego, że poczuje się urażony i nasza wspólna praca legnie w gruzach, kiedy poprosi o przeniesienie go do kogoś innego. Nie chciałem pracować z kimś, kto nie potrafił złożyć prostego zdania. Dlatego czekałem na odpowiedni moment.
– Wyluzuj, cała ławka się trzęsie – powiedział Leon, wskazując na moją nogę, która nerwowo poruszała się w dół i w górę, sprawiając, że cały się trząsłem.
– Przepraszam – odparłem tylko, przeczesując włosy dłonią.
– Wszystko dobrze?
– Tak – odpowiedziałem od razu, czując niemałe zaskoczenie. Nie byliśmy na etapie zwykłej rozmowy, a co mówić o rozmowie o naszym życiu poza murami uniwersytetu. – Po prostu moja dziewczyna ma jutro urodziny i byłem zbyt zajęty przez cały tydzień, żeby cokolwiek przygotować, a teraz nie mam pojęcia co zrobić.
Wzruszył ramionami.
– Ugotuj jej coś. Dziewczyny kochają tego typu gówno. – Wgapiałem się w niego przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad jego słowami. To nie był głupi pomysł. Amanda może nie była typową dziewczyną, ale jaka dziewczyna nie lubi romantycznego gestu. – Co? Nie umiesz gotować?
Wtedy to do mnie dotarło. Faktycznie nie potrafiłem. Cóż, mój nowy plan poległ o wiele szybciej niż powstał.
– Właściwie to nie, więc to nie wypali. Ostatnim razem kiedy próbowałem zrobić jajecznicę to moja mama straciła patelnie, bo nie dało się domyć węgla, który na niej został,
Parsknął śmiechem na moją krótką opowieść. Miło, że uznał jedną z moich życiowych porażek za zabawną. Przynajmniej jeden z nas miał dobry humor.
– Jeszcze jakieś pomysły? Przyjmę wszystko – powiedziałem, licząc na to, że naprawdę może mi pomóc.
– Właściwie to nic jutro nie robię – odpowiedział. Nie miałem pojęcia co to miało znaczyć, ani tym bardziej co powinienem odpowiedzieć, więc po prostu gapiłem się na niego ze zmarszczonymi brwiami. Przewrócił oczami. – Ugotuję wam coś. Zapisz mi swój adres, będę u ciebie o czwartej, zaproś ją na szóstą.
Po tym po prostu zabrał się za zadanie, które aktualnie mieliśmy zrobić i do końca zajęć nie odezwał się do mnie ani słowem. Również nic nie mówiłem. Zbyt bardzo obawiałem się tego, że jeśli tylko otworzę usta zrobi się o wiele bardziej niezręcznie niż było, kiedy powiedział, że będzie gotował. W mojej kuchni. Następnego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz